Okres Wielkiego Postu nieodzownie łączy się z podejmowaniem wszelkiego rodzaju umartwień. Jakkolwiek w myśl obowiązującej obecnie w Kościele dyscypliny, dniami pokutnymi możemy nazwać w zasadzie jedynie Środę Popielcową oraz Wielki Piątek. Należy mieć na uwadze, że każde praktyki ascetyczne wiążą się z wielkim pożytkiem duchowym, dlatego rzeczą chwalebną jest ochoczo je podejmować, szczególnie w okresie pokutnym przygotowującym nas do owocnego przeżycia świąt Zmartwychwstania Pańskiego, kiedy to z pewnością łaski Boże płynące z umartwień są tym obfitsze. Stąd też bardzo dobrze jest podejmować różne postanowienia wielkopostne.
Zdolność do podejmowania umartwień związana jest z posiadaniem przez nas wolnej woli i jest jednym z elementów wyraźnie odróżniających nas od świata pozostałych istnień (jak choćby zwierząt). Pozostałe stworzenia należące do świata materialnego są niezdolne do podejmowania umartwień ze względu na to, że kierują się typowo biologicznymi instynktami. My jako ludzie również możemy trwać w tym niemal zwierzęcym stanie wówczas, kiedy nie wykorzystujemy daru wolnej woli, którą otrzymaliśmy od Boga, kiedy rządzi nami człowiek zmysłowy, a nie duchowy.
Umartwienie kojarzy się zazwyczaj z postem sprowadzającym się do ograniczenia pokarmów. Jest to oczywiście skojarzenie bardzo prawidłowe, jednak należy pamiętać o tym, że samo pojęcie umartwienia czy postu ma o wiele szersze znaczenie i pozwala przezwyciężać nie tylko wady wynikające z nieumiarkowania w jedzeniu i piciu. Należy więc najpierw zastanowić się nad tym, czym tak naprawdę jest samo umartwienie.
Najkrócej rzecz ujmując, jest to umotywowana religijnie dobrowolna rezygnacja z tego, co nie jest samo w sobie grzeszne, chociaż mogące prowadzić do braku postępów na drodze życia duchowego. Już z tego krótkiego zdania wynika, że zasadniczo czym innym jest walka z grzechem, a czym innym samo umartwienie, gdyż unikanie grzechu jest naszym obowiązkiem, pewnym priorytetem.
Pokazuje to, że przed rozpoczęciem praktyk umartwienia warto jest dokonać pewnego rachunku sumienia i rozważyć czy przypadkiem czymś bardziej istotnym nie będzie walka z grzechami, gdyż nawet najsurowsze i heroiczne z pozoru posty nie będą owocne wówczas, gdy w naszym życiu duchowym lekceważone i z wielką łatwością będą popełniane grzechy, tym bardziej (uchowaj Panie Boże) grzechy śmiertelne. Zgodnie z nauką Soboru Trydenckiego, wyeliminowanie wszystkich grzechów lekkich jest niemożliwe bez otrzymania ku temu szczególnego przywileju danego Najświętszej Dziewicy, jednak ważne jest takie właśnie ustalenie priorytetów zanim przystąpimy do umartwienia.
Następnie, należy rozważyć jakie istnieją rodzaje umartwień i jakie są ich potencjalne owoce duchowe. Otóż umartwiać możemy w pierwszej kolejności niemal każdą sferę zmysłów, co stanowi tzw. umartwienie zewnętrzne. Przykładem tego jest choćby zmysł naszego wzroku, na przykład poprzez ograniczenie (a może i całkowite wyeliminowanie) oglądania telewizji, wszelkich programów, które są tzw. „zabijaczami czasu”, które być może kierują nasze myśli ku rzeczom światowym oraz rozbudzają niepotrzebną i szkodliwą dla naszego życia duchowego ciekawość. Jest to szczególnie potrzebne obecnie, a więc w czasach, w których bombardowani jesteśmy treściami o bardzo wątpliwej jakości, treściami, które nierzadko wprost programowo nakierowane są na wypaczanie zmysłu estetyki lub wręcz celowo skażone różnego rodzaju szkodliwymi ideologiami. Taki rodzaj umartwienia pozwala nam przede wszystkim walczyć ze wszelkiego rodzaju lenistwem oraz zaniedbywaniem obowiązków stanu wynikających z marnowania czasu.
Umartwiać możemy również nasz zmysł słuchu, choćby poprzez unikanie prowadzenia próżnych rozmów, które tak często prowadzą do różnego rodzaju grzechów języka (na przykład obmowy), jak i również poprzez niejako odcięcie się od szukania informacji, które tak naprawdę nie są nam potrzebne. Owocem tego umartwienia jest również tak potrzebna w życiu duchowym cisza. Wszystkie rzeczy tego świata są wręcz z samej swej natury hałaśliwe, całkowicie przeciwne do tego co Boże, wszakże Pan Bóg przemawia w ciszy. Wielkim dramatem każdego z nas jest to, że tak trudno nam jest wytrzymać w ciszy, tak łatwo przychodzi nam jej zagłuszanie. Można wręcz zaryzykować stwierdzeniem, że działa ona na nas niczym katorga.
Dlaczego tak się dzieje? Otóż to właśnie w ciszy podejmujemy refleksje na temat naszego życia i postępowania, cisza jest czasem działania naszego sumienia oraz wszelkich Bożych natchnień. Nie bez przyczyny nasz przeciwnik tak bardzo upodobał sobie zgiełk, a tak bardzo nienawidzi ciszy, w której Duch Święty tak często daje nam zbawienne natchnienia. Cisza jest także konieczna podczas prowadzenia życia wewnętrznego, podstawą kontemplacji, stąd i umartwianie zmysłu słuchu jest niemal konieczne dla każdego chcącego postępować na drodze ku świętości.
Na podobnej zasadzie można opisać także inne umartwienia zewnętrzne, jednak są one dość rzadkie w czasach, w których nie korzysta się z włosienicy czy biczy, dlatego poświęćmy jeszcze krótką chwilę umartwieniu zmysłu smaku.
Istnieje post ilościowy (związany z ograniczaniem ilości przyjmowanych pokarmów) oraz post jakościowy, czyli taki dotyczący odmawiania sobie spożywania konkretnych typów pokarmów. Nierzadko rzeczą trudniejszą niż nawet znaczne ograniczenia ilościowe jest dla nas odmówienie sobie jakiegoś konkretnego ulubionego dania lub napoju, dlatego warto rozważyć ten rodzaj postu i zachować go przez cały okres czterdziestodniowych przygotowań do Wielkiej Nocy. Ograniczenia jakościowe w sposób znaczący pozwalają nam na wyzbycie się przywiązania do wszelkich rzeczy tego świata. Pamiętajmy wszakże, że chrześcijańska doskonałość wymaga od nas wyrzeczenia się (jeśli zaszłaby taka konieczność) nawet najbardziej drobnych i prozaicznych elementów naszej codzienności. Owocem ograniczeń ilościowych jest przede wszystkim walka ze zmysłową ociężałością. Bardzo ciekawym zagadnieniem jest to, że wszyscy mistrzowie życia duchowego i ascetyki zgodnie powtarzają, że ociężałość zmysłowa spowodowana nadmiernym spożywaniem pokarmów prowadzi do kolejnych, nierzadko bardzo poważnych grzechów cielesnych. Już pierwsi pustelnicy odkryli, że ograniczenie ilościowe stanowi wielką pomoc w walce z grzechem nieczystości.
Podczas podejmowania postów związanych z ograniczaniem pokarmów, napotkać możemy na wiele różnych pułapek oraz trudności, dlatego pokrótce omówimy kilka z nich.
Pierwszą jest traktowanie tego umartwienia jako sport, przez co post zamienia się w całkowicie zwyczajną (i jakże światową) dietę. Wiemy przecież, że jakkolwiek dieta stanowi również pewne wyrzeczenie, pozbawiona jest ona aspektu duchowego. Pamiętajmy o nim zawsze podejmując to umartwienie, rozważmy to, jak wielu ludzi zdolnych jest do stosowania ścisłych diet w celu osiągnięcia pożądanej sylwetki i związanej z tym pustej chwały. Patrząc na tę niemal godną podziwu determinację, musimy zawsze mieć na względzie to, że duchowe owoce postu są o wiele cenniejsze niż to, co ma do zaoferowania świat. Niestety, bardzo powszechnym stały się pewne próby łączenia rzekomego aspektu duchowego umartwień z dbałością o sylwetkę. Wielki Post stał się niekiedy po prostu okazją do diety. Podejście takie stanowi wielkie niebezpieczeństwo i może wyjątkowo skutecznie odłączyć nas od łask duchowych wiążących się z poszczeniem.
Co robić w takiej sytuacji? Najważniejsze jest łączenie postu z modlitwą, gdyż można rzec, że post pozbawiony modlitwy staje się zwyczajną dietą. Być może wówczas większym umartwieniem jest wręcz zaniechanie postu i oddalenie pokusy owego „upieczenia dwóch pieczeni na jednym ogniu”.
Drugą wielką trudnością postu jest to, że odmawianie pokarmów może stać się łatwą okazją do szukania pewnych oszczędności, które następnie, najczęściej już w okresie wielkanocnym lub po nim, mogą być wydawane na zbytki, które oddalą nas od chrześcijańskiej doskonałości znacznie skuteczniej niż odmawiane sobie pokarmy. W przypadku tej trudności bardzo istotne jest łączenie postu z jałmużną, w myśl zasady „post bez jałmużny łatwo przechodzi w skąpstwo”.
W kolejnej części naszych rozważań zajmiemy się omówieniem umartwień wewnętrznych oraz wybranych ćwiczeń duchowych (link do wpisu: O umartwieniu cz. 2.).
Autor: Robert Nelke